Czym Jest Prawdziwa Perfekcja?

Perfekcjonizm jest jak lustro, które nigdy nie pokazuje prawdziwego odbicia – zawsze domaga się czegoś więcej, czegoś lepszego. W założeniu perfekcjonizm ma prezentować najwyższą jakość, ale w rzeczywistości jest najniższym z możliwych standardów. Zamiast dać światu to, co masz do zaoferowania teraz, wstrzymujesz się do dnia, w którym uznasz, że „wreszcie jest wystarczająco dobre”. Ale ten dzień nigdy nie nadchodzi. W efekcie nie dajesz nic. Tymczasem ktoś inny, nie przejmując się tymi rozterkami, daje światu to, co potrafi zrobić najlepiej w danym momencie. Nawet jeśli teoretycznie mogłoby być lepsze, i tak jest to więcej niż od osoby, która nie daje nic. Bo 70% zawsze jest więcej niż 0%. Dlatego perfekcjonizm staje się najniższym standardem – bo daje zero.

Nawet jeśli zmusisz się do dania, bo “trzeba”, to i tak pojawia się niezadowolenie, lęk przed odrzuceniem, samokrytyka, zaniżanie swojego osiągnięcia i marnowanie czasu na znajdywanie dowodów, jakie to jest “beznadziejne”. Czyli nawet dając coś światu, nie pozwalasz innym się tym cieszyć. A jeśli się cieszą, to wewnętrzny krytyk podpowiada, że mówią tak tylko z grzeczności, albo że kłamią, bo mają w tym jakiś interes.

PERFEKCJONIZM TO MECHANIZM OBRONNY

Perfekcjonizm to mechanizm obronny zaniżonego poczucia wartości. Człowiek jest przekonany, że nie jest wystarczająco dobry, a prymitywna część naszego mózgu odpowiedzialna za mechanizmy obronne, wpada na “genialny” pomysł: “Jeśli to co pokazuję czy daję światu będzie ‘bez skazy’, nikt nie zobaczy jaki naprawdę jestem. Ukryję się za tą idealnością i nikt już nigdy mnie nie skrzywdzi – nie skrytykuje, nie wyśmieje, nie poniży, nie odrzuci ani nie powie, że się do niczego nie nadaję”. W tej prymitywnej części mózgu pomysł ten wydaje się zbawieniem. A w rzeczywistości…? Tragedia, bo:

OSTATECZNIE MANIFESTUJE SIĘ TO
CZEMU DAJEMY ENERGIĘ W SWOIM WNĘTRZU

W tym przypadku energia idzie na ukrywanie bólu odrzucenia. W efekcie odrzucenie i tak się zamanifestuje – czy to przez kogoś innego, czy przez samego siebie.

Co więc zrobić? Czy przestać dbać o jakość swojego działania i zadowolić się bylejakością? Oczywiście nie. Nie chodzi nam o wpadanie w drugą skrajność, lecz o znalezienie punktu po środku między skrajnościami. Jeśli więc nie perfekcja ani bylejakość, to co? Proponuję zmienić definicję perfekcji. Z tego względu, wyróżniłam dwa rodzaje perfekcji: perfekcję, o której piszę powyżej, opartą na kontroli oraz perfekcję opartą na harmonii.

PEFEKCJA JAKO KONTROLA OPARTA NA BRAKU

Inne słowa dla tej perfekcji to: obojętna, sztywna, bezwzględna, niezmienna, ostateczna, nieruchoma, surowa, odizolowana w swojej niewzruszalności, niedotykalna. Jest to perfekcja struktur – na przykład kryształu. Atomy kryształu są tak perfekcyjnie ułożone, że ich symetria zachwyca. Im bardziej symetryczna struktura atomów, tym piękniejszy i bez skazy jest kryształ. To piękno naturalnie nas fascynuje i zapiera dech w piersiach. Ale tu dochodzi do pomieszania obszarów. Nasze wewnętrzne Ja ma całkowicie inną naturę niż krystaliczna perfekcja. Jest jak żywy ogień – w ciągłym ruchu i przemianie, gdzie nic nie stoi w miejscu.

Kiedy jesteśmy jeszcze dziećmi, czyli takim żywym ogniem, czystym Ja, bardzo pragniemy i potrzebujemy akceptacji i uznania tego kim jesteśmy i z czym przyszliśmy na ten świat. W dzieciństwie jest to paliwem dla naszego ognia. Kiedy natomiast nie dostajemy tej akceptacji, tylko wymaga się od nas, żeby być kimś innym lub wypełniać jakieś inne standardy, tracimy kontakt ze swoim żywym Ja na rzecz jakiejś zewnętrznej rzeczy, która ma być “lepsza”. Ciągle zmieniający się ogień zaczyna zastygać w jakiejś formie, która ma być “piękna” i pożądana. Tak – niezmienny i nieruchomy kryształ jest piękny, ale dla ognia jest to śmierć. Nie da się z ognia zrobić statycznej formy. Ale jest iluzja, że “gdy zrobię z siebie ‘piękny idealny kryształ bez skazy’ to mnie będą chcieli”. I to jest początek obumierania wewnętrznego. Co więcej, dążenie do tego rodzaju perfekcji opiera się na obsesyjnej kontroli, która jest źródłem lęków, nerwic, wyczerpania lub rezygnacji. Nigdy nie przynosi satysfakcji.

PERFEKCJA IDEALNEGO KRYSZTAŁU JEST PIĘKNA, ALE PRZEŁOŻONA NA OGIEŃ ŻYCIA, CZYLI DUSZĘ – PROWADZI DO JEJ OBUMARCIA

PERFEKCJA JAKO HARMONIA OPARTA NA PEŁNI

Zobaczmy czym jest perfekcja, która daje życie, a nie pozbawia. Przypatrz się ogniowi: zawsze w ruchu, dynamiczny, migocący, życie w nim tętni, ciągle się zmienia, ciągle jest w jakimś procesie przemiany. Nasze głębokie Ja – nasza dusza – to taki ogień. Objawia się to radością życia, entuzjazmem doświadczania, ekscytacją inności, chęcią eksploracji i przemiany, ciekawością, poszerzaniem swojej radości przez relacje ze światem, otwartością na odpuszczenie tego co znane na rzecz nowości i wiele innych pełnych życia cech.

Perfekcja w takim żywiole jest kompletnie czymś innym. Znajdujemy ją nie w ustalonej formie, do której dopiero dążymy, ale w tu i teraz w relacji z życiem poprzez obecność. Wyobraź sobie harmonijny taniec dwóch osób. Partner robi krok do tyłu, partnerka do przodu. Są swoim lustrem i patrząc na siebie i swoje ruchy elastycznie reagują by między nimi był przepływ. Jest to perfekcja wytworzona w danym momencie, a w kolejnym momencie mamy następną perfekcję, zupełnie inną od pierwszej. Taką perfekcję można nazwać REZONANSEM. Perfekcja ta jest dynamiczna i żywa, ukształtowana pod wpływem momentu i tego, co w nim się znajduje. To co w jednej chwili pasuje, w następnej już nie ma znaczenia; w tym momencie krok do przodu jest tym co ma znaczenie, a w kolejnej chwili już nie, bo krok do tyłu teraz przejmuje dowodzenie.  Ta żywa perfekcja nigdy się nie kończy, bo nie jest zafiksowana na jakiejś ostatecznej formie. Jest w wiecznym momencie, w którym wszystko jest dokładnie takie, jak ma być.

Kiedy harmonijnie tańczymy z życiem, uważnie słuchając jego ruchów, jesteśmy w stanie perfekcji. Ona nie wymaga wiedzy i zdobywania, tylko obecności w chwili. Nie zamykamy fali życia w klatce, tylko pozwalamy jej nas nieść. Harmonia ta zawsze zabierze nas w najbardziej optymalne dla nas rejony. A droga będzie wyznaczana synchronami, w których dostaniemy to, co najbardziej nam jest potrzebne, a o czym byśmy nawet nie pomyśleli. To jest perfekcja, która żyje i jest uważna. Widzi rzeczywistość i reaguje na nią jak w tańcu, a nie jak treser z batem narzucając kontrolę. Jest w niej miękkość, dzięki której dążenie do celu idzie drogą o najmniejszym oporze i zajmuje najmniej czasu i wysiłku. I to jest perfekcja dana nam przez naturę do użytku.

Prawdziwa perfekcja do niczego nie dąży. Jej celem jest uważność i harmonijna relacja z tym co jest w tej chwili. PRZYTOMNY REZONANS. A dążenie do czegoś dzieje się wtedy jakby samo z siebie, bez wewnętrznego wysiłku.

Prawdziwa perfekcja nic nie kosztuje, niczego od ciebie nie wymaga. Po prostu bądź sobą w sobie, a reszta będzie ci dodana. I to perfekcyjnie.

Zapraszam cię do mojej książki “Jesteś Marzeniem Wszechświata”, w której możesz wejść w głąb tych zagadnień.

Nie przegap nowych ćwiczeń EFT!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *